Z linii produkcyjnej zjeżdżają właśnie pierwsze egzemplarze samochodu nowej marki: Spada Codatronca kosztuje ponad 300 tys. euro, rozpędza się do setki w trzy sekundy, jednym kojarzy się z myśliwcem, innym z batmobilem. Współautorem auta jest młody gliwiczanin.
Nad projektem pracował trzyosobowy zespół. Ercole Spada zaprosił do współpracy swojego syna Paolo i jego studenta z Istituto Europeo di Design w Turynie - Wojciecha Sokołowskiego. Gliwiczanin przyznaje, że to spełnienie jego marzeń. - Samochodami interesowałem się od dziecka, rysowałem w zeszytach swoje własne modele, ale świat profesjonalnego projektowania wydawał mi się bardzo odległy - mówi.
W IV klasie liceum wysłał jeden ze swoich projektów na międzynarodowy konkurs. Pomysł się spodobał, a jego autor dostał propozycję rozpoczęcia studiów na wydziale projektowania samochodów IED. Naukę rozpoczął z rocznym poślizgiem. - Trochę trwało załatwianie wszystkich formalności, poza tym propozycja nie łączyła się z żadnym programem stypendialnym. Wyjechać udało mi się tylko dzięki wsparciu rodziców - podkreśla Sokołowski.
Po studiach i pracy dyplomowej dla Ferrari, jako jeden z najlepszych absolwentów, dostał nie tylko propozycję prowadzenia zajęć ze studentami (nadal je prowadzi), ale i oferty pracy u najlepszych. Wybrał Ercole Spadę, który zaproponował mu współtworzenie firmy i nowej marki. Nad spadą codatroncą pracują od końca 2005 roku. Oficjalną premierę samochód miał wiosną zeszłego roku na wystawie Top Marques w Monako, gdzie prezentowane są najbardziej luksusowe produkty świata. Odsłaniali go Damon Hill, brytyjski eks-kierowca Formuły 1, i książę Monako Albert II.
"New York Times" uznał potem spadę za najpiękniejszy samochód tej prestiżowej wystawy. Niedawno model był pokazywany w Dubaju, pod koniec stycznia będzie go można zobaczyć podczas SuperCar Weekend Palm Beach na Florydzie. Napisał o nim "Wall Street Journal". Inspiracją dla projektantów były między innymi alfa romeo codatronca z lat 60. autorstwa Ercole Spady i... najnowsze modele myśliwców. - Forma to pochodna funkcji. Ten samochód ma być szybki. Jest jak pocisk - ścięty z tyłu (właśnie to po włosku oznacza codatronca), dzięki czemu zmniejszają się opory powietrza - mówi Wojtek.
Spada codatronca w wersji TS ma silnik V8 o pojemności 7 l i mocy 630 KM, napęd na tylną oś, potężne hamulce i aluminiową ramę corvetty Z06. Rozpędzenie jej od 0 do 100 km/godz. zajmuje 3,2 sekundy. Ludzie o naprawdę mocnych nerwach mogą kupić codatroncę z silnikiem wyposażonym w dwa kompresory wolumetryczne o mocy od 750 KM wzwyż. W tym wariancie do setki można rozpędzić się w mniej niż 3 sekundy.
Oczywiście, wszystko to odpowiednio dużo kosztuje. Za samochód w wersji podstawowej trzeba zapłacić ponad 300 tys. euro. I poczekać na swoją kolej, bo rocznie powstawać będzie od 10 do 20 egzemplarzy. Właśnie trwa produkcja pierwszej serii. - Wszystko jest robione ręcznie. Na to trzeba czasu - mówi młody projektant.
W Spada Concept pracował też nad kaskiem, w którym jeździ Sebastien Loeb. Kolejne projekty na razie są tajemnicą. Sokołowski zdradza za to, że... chciałby wrócić do Gliwic. - Oczywiście, nie rezygnując z włoskich firm! Można przecież działać globalnie, mieszkając w Polsce. Moja siostra Kasia prowadzi w Gliwicach dynamicznie rozwijającą się firmę projektową, bardzo chciałbym z nią współpracować - zapowiada Sokołowski.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Superauto gliwiczanina: do setki w 3 sekundy