Toyota po 2 latach od afery z zacinającym się pedałem gazu, definitywnie oczyszcza się z zarzutów. 8 mln samochodów wezwanych do serwisów lub wycofanych z rynku, setki negatywnych publikacji na całym świecie, ale przede wszystkim spadek sprzedaży i zaufania do marki. Taki jest efekt jednego z największych skandali w historii motoryzacji, który dotyczył zacinających się pedałów gazu w pojazdach Toyoty. W kilka miesięcy po zakończeniu nagonki, można pokusić się o analizę i kilka wniosków.
Testy, analizy i badania przeprowadzone m.in. przez specjalistów z NASA nie wykazały żadnej wady systemu elektronicznego pedału gazu, który był głównym podejrzanym w sprawie. Badania komponentów elektronicznych były przeprowadzane w specjalnym centrum testowym Chryslera w Auburn Hills, a mechaniczne części poddawano testom w Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda. Koszt operacji wyniósł 1,5 mln USD. Efekt? Większość zgłoszonych wypadków, których rzekomym powodem było zacięcie się gazu i samoistne przyspieszanie samochodów, okazało się fatalną pomyłką kierowców, którzy naciskali gaz zamiast hamulca. Pozostała jeszcze kwestia pedału gazu klinującego się pod dywanikiem. Tu sprawa była prosta, bo Toyota już na początku zadeklarowała zmianę kooperanta, dostarczającego podzespół do japońskich samochodów. Wadę wykryto w kilkudziesięciu tysiącach aut.
Wartość marki Toyota w 2010 r. spadła o 16% do 25,7 bln USD. Jednocześnie koncern wypłacił prawie 50 mln USD w odszkodowaniach i zmagał się z 400. pozwami sądowymi.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Toyota otrząsa się po zamieszaniu z pedałem gazu