Unia Europejska przygotowuje plan ratunkowy dla branży motoryzacyjnej. Szczegóły przedsięwzięcia mają być ogłoszone 26 listopada. Branża liczy, że Bruksela zgodzi się, by rządy udzieliły branży wsparcia sięgającego 40 mld euro.
Na jaką pomoc w rzeczywistości będą mogły liczyć firmy motoryzacyjne, pokaże sprawa Opla w Niemczech. Koncern jako pierwszy na Starym Kontynencie wystąpił o udzielenie rządowego wsparcia. Opel chce od rządu 1 mld euro poręczeń kredytowych. Szefowie koncernu twierdzą, że sytuacja spółki jest szczególna, a pomoc ma jedynie zabezpieczyć firmę przed skutkami ewentualnego bankructwa jego spółki matki, czyli General Motors. Podczas rozmów o ewentualnej pomocy dla Opla pojawił się pomysł, by odkupić tę firmę od GM w zamian za akcje, jakie ma w nim niemiecki Daimler.
Jest jednak prawie pewne, że jeżeli Oplowi zostanie udzielona pomoc, kolejka chętnych do państwowej kasy może się wydłużyć. Kandydatów jest wielu, bo niemal wszystkich czołowych producentów aut w Europie dotknął kryzys. Jednak ich doświadczenia są niczym w porównaniu do dramatu rozgrywającego się za oceanem. Ford, Chrysler i General Motors nie kryją, że balansują na krawędzi bankructwa i liczą na pomoc w wysokości 25 mld USD. Wczoraj Wielka Trójka zabiegała o takie wsparcie w Senacie USA. Na razie bezskutecznie.
Już dziś koncerny te wyprzedają część aktywów. Za 232 mln USD General Motors sprzedał swoje ostatnie 3% akcji japońskiego Suzuki. Natomiast Ford za 540 mln USD sprzeda 20% akcji w Mazdzie.