Eko-Energetyka ma się czym pochwalić. Polska przygoda z elektromobilnością dopiero się zaczyna, a oni już są w tym nieźli. Wszystko przez odważne wejście w nową specjalność, relacje z rynkiem i sprawną kadrę inżynierską.
- Wtedy postanowiliśmy stworzyć firmę działającą w tej dziedzinie. W ramach pracy dyplomowej zbudowaliśmy pierwszą w Polsce stację ładowania z magazynem energii - mówi Bartosz Kubik, prezes firmy Eko-Energetyka.
Kiedy kończyli studia, wiele już się mówiło o elektromobilności, choć głównie poza naszymi granicami. Niemcy i Skandynawia mocno zaczęły się w tym kierunku rozwijać. Na naszym rynku wciąż jeszcze mało kto traktował ją poważnie. Mimo to Bartosz Kubik i Maciej Wojeński postanowili działać - i w roku 2009 powstała firma Eko-Energetyka.
Jednym z pierwszych zamówień były wolne (czyli wykorzystujące standardowy prąd z miejskiej sieci) ładowarki dla Wrocławia. Zlecenia nie posypały się jednak szerokim strumieniem. Elektromobilność wciąż cierpiała na przypadłość, która sprawiła, że napęd elektryczny ponad 100 lat temu przegrał ze spalinowym i w zasadzie zniknął z motoryzacyjnej rzeczywistości - akumulatory były zbyt ciężkie, za drogie i mało pojemne.
W dalszej części tekstu - na co się przydała współpraca z Solarisem? Jak ładować autobusy za kołem podbiegunowym albo w ciasnych uliczkach? Co oznacza dla Eko-Energetyki polska ustawa o elektromobilności?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Polsce usłyszeli, że to chybiony pomysł. Teraz są w europejskiej awangardzie