Sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował, że specjalnym wysłannikiem Stanów Zjednoczonych do Korei Północnej będzie Stephen Biegun, wiceprezes koncernu motoryzacyjnego Ford. Obaj mają udać się do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej w przyszłym tygodniu.
W ocenie Bieguna prezydent USA Donald Trump "doprowadził do otwarcia", a teraz należy "chwycić się okazji na pokojową przyszłość dla Korei Północną". Podkreślił, że w relacjach z Pjongjangiem "sprawy są trudne do rozwiązania".
Wcześniej także 23 sierpnia Ford poinformował o przejściu Bieguna na emeryturę. Przez ostatnie 14 lat nowy wysłannik USA do KRLD pełnił w tym koncernie funkcję wiceprezesa. Podczas prezydentury George'a W. Busha pracował w Białym Domu w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Jego nazwisko wymieniano w kontekście stanowiska doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, którym po marcowym odwołaniu przez Trumpa H.R. McMastera został ostatecznie John Bolton.
Przyszłotygodniowa wizyta Pompeo w KRLD będzie już czwartą w tym roku i drugą od historycznego czerwcowego spotkania w Singapurze między prezydentem USA Donaldem Trumpem i przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem.
Podczas szczytu w tym azjatyckim mieście-państwie Kim powtórzył, że jest zaangażowany na rzecz "całkowitej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego". Wcześniej deklarację taką złożył 27 kwietnia podczas spotkania z prezydentem Korei Południowej Mun Dze Inem. Ale tym deklaracjom intencji nie towarzyszył żaden harmonogram ani metody postępowania, co jest dalekie od "pełnej, weryfikowalnej i nieodwracalnej" denuklearyzacji, której domagają się Stany Zjednoczone" - zwraca uwagę agencja AFP.
W zeszłym tygodniu Departament Stanu USA ocenił, że rozmowy z Koreą Północną idą "w dobrym kierunku", odnosząc się do rozmów za zamkniętymi drzwiami prowadzonych między Waszyngtonem i Pjongjangiem.
Drugi szczyt obu Korei zaplanowano na wrzesień w stolicy Korei Północnej.