Od 25 do nawet 50 proc. - takie propozycje ustanowienia celu redukcji emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych na 2030 r. padały podczas wtorkowej debaty ministrów środowiska państw UE w Luksemburgu. Austriacka prezydencja chce zbliżać stanowiska.
Wielu ministrów opowiadających się we wtorek za wyższymi celami powoływało się na poniedziałkowy raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), który wskazuje na konieczność podjęcia działań, by ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu do epoki przedindustrialnej.
- Raport IPCC z pewnością wszystkich nas obudził. (...) Możemy coś zrobić w tym zakresie, mamy środki, żeby powstrzymywać zmiany klimatyczne i budować zrównoważoną przyszłość - podkreślała holenderska minister ds. infrastruktury i zarządzania wodą Stientje van Veldhoven.
Krytykowała 30-procentowy cel redukcji emisji CO2 dla samochodów zaproponowany przez KE. - W tej propozycji 7 z 10 pojazdów w 2030 r., a mówimy tylko o nowych pojazdach wchodzących na rynek, nadal będzie napędzanych przez paliwa kopalniane. Te samochody będą na drogach jeszcze przez 20 lat. Teraz decydujemy o tym co będzie na drogach w 2050 r. - wskazywała.
Szwedzka minister środowiska Karolina Skog mówiła, że raport IPCC pokazuje, że ani propozycja KE, ani kompromis przedstawiony przez prezydencje (35 proc.) nie są wystarczające. Jak przekonywała poziom musi zostać podniesiony do 50 proc. na 2030 r. oraz 25 proc. na 2025 r. Zwracała uwagę, że w Szwecji jest bardzo dużo miejsc pracy w przemyśle samochodowym, ale - jak przekonywała - nie ma sprzeczności pomiędzy ich utrzymaniem, a zwiększeniem celów redukcji.
Również Włochy, Wielka Brytania, Francja i Hiszpania, mimo, że mają rozbudowany przemysł motoryzacyjny, opowiedziały się za ambitnym podejściem do ograniczania emisji przez samochody.
Niższego, 30-procentowego progu chce Berlin. - Chcemy zachować rentowność sektora motoryzacyjnego - oświadczyła minister środowiska Niemiec Svenja Schulze. Jeszcze niższego pułapu domagały się Czechy wskazując, że redukcja w 2030 r. powinna wynosić 25 proc. Wicepremier i minister środowiska tego kraju Richard Brabec wskazywał, że ceny samochodów nisko lub zeroemisyjnych będą wyższe niż tych, które przeważają w produkcji teraz, co może utrudnić dostęp do nich.
Polski minister środowiska Henryk Kowalczyk zaproponował, aby producenci, którzy wprowadzaliby nowoczesne, nisko i zeroemisyjne samochody na rynki, gdzie siła nabywcza konsumentów jest niższa niż w Europie Zachodniej otrzymywali specjalne premie. Podkreślił, że Polska popiera 30-procentowy cel redukcji jaki założyła KE.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Większość państw UE za bardziej ambitnymi celami redukcji CO2 dla aut