Zastrajkowali pracownicy ponad 80 zakładów GM w USA. Rzecz idzie o zapowiedzi obniżek pensji i mniejszych wydatków na świadczenia socjalne. Gazeta Wyborcza pisze, że protestuje 73 tys. robotników skupionych w centrali związkowej pracowników przemysłu samochodowego UAW. To pierwszy taki protest w amerykańskich zakładach GM od 9 lat i pierwszy za oceanem strajk generalny w GM od 1970 r.
Przez 78 lat General Motors był największym koncernem samochodowym świata i jednym z największych pracodawców w USA. Teraz , na świadczenia socjalne dla amerykańskich pracowników koncern wydaje co roku 5 mld USD, z czego przeszło połowa to koszty świadczeń zdrowotnych dla emerytów i ich małżonków.
Zarząd GM postanowił obciąć wydatki socjalne o 2,7-2,8 mld USD właśnie kosztem emerytów. Zamiast wypłat gotówki na ubezpieczenia dla nich, postanowiono jednorazowo przekazać część własnych akcji do specjalnego funduszu powierniczego, który przejąłby odpowiedzialność za wypłaty dla emerytów. Związkowcy na to się nie zgodzili.
Amerykańscy robotnicy branży samochodowej są coraz bardziej sfrustrowani. Przez lata praca w koncernach samochodowych z Detroit - GM, Fordzie i Chryslerze - oznaczała solidne zatrudnienie i gwarancję godnej emerytury. Dziś, nie ma już stabilności - pisze Gazeta. Od początku dekady, pracę w fabrykach aut straciło ponad 100 tys. osób. Koncerny zamykają fabryki w USA, a nowe otwierają w Azji i Ameryce Łacińskiej. Wynik sporu GM kontra związki zdecyduje o nowych układach zbiorowych, jakie ze swoimi pracownikami będą negocjować Ford i Chrysler. Sytuację za oceanem obserwują koncerny z Europy. GM, Ford i Peugeot już zmniejszały zatrudnienie w swoich fabrykach , inwestując w zakłady w Chinach, Brazylii i Rosji.
A konkurencja nie śpi. Amerykańscy kierowcy coraz wyżej cenią już nie tylko samochody japońskie, ale i koreańskie, a za chwilę pojawi się produkcja chińska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zawrzało w GM za oceanem